USUŃ NA 24H
MENU LIGOWE
POZIOMY ROZGRYWEK
AKTUALNOŚCI
ROZGRYWKI
STATYSTYKI
FUTBOL.TV
TURNIEJE
WYWIADY
Puchar Fanów
GALERIA
Ekstraklasa
1 Liga
2 Liga
3 Liga
4 Liga
5 Liga
6 Liga
7 Liga
8 Liga
9 Liga
10 Liga
11 Liga
12 Liga
13 Liga
14 Liga
Menu podręczne
Menu podręczne - 9 Liga
Relacje meczowe: 9 Liga
2024-04-21 - Niedziela
Kolejka 12
ID
Godzina
Gospodarz
Wynik
Gość
Raport
1
09:00
( 2 : 1 )
6 : 10
Raport

     

Chyba nie należało mieć wielkich złudzeń, że Force Fusion FC będzie w stanie pokonać ADP Wolską Ferajnę. Te ekipy dzieliło w tabeli sporo miejsc, a dodatkowo drużyna z Woli jest ostatnio w niesamowitej formie – dość powiedzieć, że w trzech poprzednich spotkaniach zdobyła 42 gole! Niesamowite osiągnięcie, ale którego nominalnie gospodarze wcale się nie przestraszyli. Ruslan Yakubiv i spółka zwłaszcza w pierwszej połowie napędzili przeciwnikom sporo strachu. Grając odpowiedzialnie z tyłu i wykorzystując błędy rywala, udało im się nawet prowadzić 2:1. Widać było jednak gołym okiem, że Wolska Ferajna nie weszła w pierwszej połowie na swój poziom i czekaliśmy, kiedy to wreszcie nastąpi. Okazało się, że wszystko co najlepsze faworyci zostawili na drugą część meczu. Gdy ta odsłona się rozpoczęła, podopieczni nieobecnego w niedzielę Kamila Jagiełło odpalili tryb turbo i błyskawicznie przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę. Najpierw do remisu doprowadził Damian Nieskórski, potem zrobiło się 3:2 a obrona Force Fusion przestała grać tak kompaktowo, jak wcześniej. To spowodowało, że oponenci zaczęli zdobywać bramki hurtowo i w zaledwie kilka minut ze stanu 1:2, zrobiło się 7:2. Było jasne, że tutaj nic się już nie wydarzy, ale w końcówce, gdy Wolska Ferajna trochę zdjęła nogę z gazu, przeciwnicy podreperowali konto bramkowe i ostatecznie przegrali 6:10. Ta honorowa porażka w żaden sposób ich nie zadowoliła. Po meczu zawodnicy mówili między sobą, że znów pierwsza połowa wychodzi im świetnie, a potem dzieje się coś niedobrego i nie potrafią utrzymać równego poziomu na przestrzeni 50 minut. No ale gdyby to potrafili, to byliby w czołówce tabeli. Widocznie potrzeba jeszcze trochę czasu, by jakości starczało na więcej niż jedna połowa. Mimo wszystko fakt, że potrafili postraszyć jednego z kandydatów do złota i tak jest cenny. Wolska Ferajna niby czuła, że jest piłkarsko lepsza, ale długo kazała czekać, aż zacznie to dokumentować bramkami. Na szczęście w świetnej formie jest ostatnio Oskar Nieskórski, który miał udział przy siedmiu bramkach swojej ekipy. I można jedynie żałować, iż swojego kolejnego kapitalnego występu nie podstemplował golem z dystansu na początku drugiej połowy, bo wówczas mielibyśmy pewniaka do bramki kolejki, a może nawet sezonu.

2
10:00
( 3 : 0 )
8 : 2
Raport

     

Mecz pomiędzy sąsiadami ze środka tabeli 9 ligi zapowiadał się emocjonująco. Zespół Nagel minutę po pierwszym gwizdku wyszedł na prowadzenie, zaskakując swojego rywala. Mimo tak szybko zdobytej bramki gospodarze nie zdołali pójść za ciosem, zamiast tego rozpoczął się festiwal nieskuteczności. Naprzemiennie obie drużyny próbowały zdobyć gola, lecz gołym okiem było widać brak nominalnego napastnika w szeregach Elitarnych Gocław. Częsta wymiana kontrataków bardzo długo nie przynosiła oczekiwanych rezultatów. Dopiero pod koniec pierwszej połowy grający w przewadze po żółtej kartce zawodnicy Nagela podwyższyli swoje prowadzenie. Wynik do przerwy na 3:0 został ustalony tuż przed gwizdkiem sędziego, lecz nie odzwierciedlał wyrównanej gry. Druga część meczu mimo zbliżonego poziomu piłkarskiego znów lepiej zaczęła się dla gospodarzy, którzy dość szybko podwyższyli posiadanie o kolejne dwa gole. Elitarni chcąc jeszcze coś ugrać w tym meczu zaryzykowali i zmienili bramkarza na zawodnika z pola, aby wspomógł ich w wyprowadzeniu piłki z własnej połowy. Niestety dla nich ta zmiana nie przyniosła oczekiwanych rezultatów, natomiast gospodarze jeszcze bardziej im odskoczyli. Goście po wielu próbach dopiero na 4 minuty przed końcem zdołali umieścić piłkę w siatce. Zanim sędzia zagwizdał po raz ostatni obie drużyny ukąsiły jeszcze raz a mecz zakończył się wynikiem 8:2. Dzięki tej wygranej Nagel zrewanżował się za porażkę w rundzie jesiennej i zrównał punktami z przeciwnikiem. Z bardzo dużą przyjemnością oglądaliśmy to spotkanie i szkoda tylko, że przez 50 minut zobaczyliśmy aż 6 żółtych kartek za niepotrzebne zachowania. Spokojnie można było tego uniknąć.

3
10:00
( 1 : 5 )
2 : 12
Raport

     

Przed meczem Varsovii z Mistrzami Chaosu widzieliśmy, jak gospodarze mają problemy ze skompletowaniem składu, jednak ostatecznie udało się rozpocząć zawody nawet ze zmianami za boczną linią. Niestety dla widowiska okazało się, że będzie to jednostronny pojedynek, gdyż bardzo szybko Chaotyczni przejęli inicjatywę na murawie. Dwie pierwsze bramki to ładne akcje kombinacyjne, w których udział brał Kacper Owczarek. O ile przy pierwszym golu Marcina Dołoszyńskiego tylko asystował, o tyle bramka na 0:2 była już jego autorstwa. Świetnej dyspozycji pozazdrościł koledze Piotrek Wójtowicz, który brał udział przy kolejnych trzech trafieniach swojego zespołu, dwukrotnie wpisując się na listę strzelców i raz asystując przy bramce Daniela Bochenka. Przy stanie 0:5 wydawało się, że gospodarze nie znajdą sposobu na strzelenie choćby jednego gola, jednak taka sytuacja nadarzyła się po faulu na jednym z graczy Varsovii, a przysłowiowe wapno na gola zamienił Bartek Krajewski, ustalając wynik pierwszej połowy na 1:5. W drugiej połowie obraz nie uległ drastycznej zmianie i goście systematycznie punktowali przegrywających. Byliśmy też świadkami dość zabawnego incydentu, gdyż świetnie spisujący się w tym meczu Daniel Bochenek, który w całym spotkaniu skompletował hat tricka, oraz dwie asysty, zanotował także na swoim koncie niecodziennego hat tricka, a konkretnie trzykrotnie... źle wykonał aut. Na szczęście sam zawodnik i jego koledzy na ławce rezerwowych przyjęli to z uśmiechem. Nie zmienia to jednak faktu, że Daniel był jedną z wiodących postaci tego spotkania, zaraz obok Kacpra Owczarka oraz Piotrka Wójtowicza, który również popisał się świetnym trikiem. W drugiej połowie gospodarze także zdobyli gola, gdy bezpośrednio z rzutu wolnego swoją drugą bramkę zdobył Bartek Krajewski. Spotkanie zakończyło się wynikiem 2:12, który nie pozostawia wątpliwości, kto był tutaj lepszy.

4
11:00
( 1 : 1 )
1 : 2
Raport

     

Niezwykle ciekawie zapowiadał się pojedynek pomiędzy zespołami Hetman FC oraz Rodziny Soprano. Obydwie drużyny znajdują się w górnych rejonach tabeli i to spotkanie mogło mieć duże znaczenie w kontekście gry o medale. Po składach było widać, że zespoły poważnie podeszły do tej rywalizacji i każda z nich posiadała długą ławkę rezerwowych. Początek spotkania był bardzo spokojny, żadna z drużyn nie chciała popełnić pomyłki, która spowodowałby utratę bramki. Pierwszy błąd popełnili gospodarze i w 7 minucie ich rywale objęli prowadzenie. Do końca pozostawało jednak mnóstwo czasu i mając tego świadomość gospodarze nie odkryli się, tylko konsekwentnie realizowali taktyczne założenia. Konsekwencja i upór dały efekt w postaci bramki wyrównującej chwilę przed gwizdkiem oznaczającym przerwę, na którą ekipy schodziły z wynikiem 1:1. Druga połowa bardzo przypominała pierwszą część. spora intensywność, mało sytuacji bramkowych i co warto dodać – bardzo czysty i sportowy mecz. Na kolejne trafienie czekaliśmy do 41 minuty, kiedy to po raz drugi wpisał się na listę strzelców zawodnik Rodziny Soprano Krzysztof Mikulski i wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Doskonałą sytuację do wyrównania mieli gospodarze, ale piłka po ich strzale wylądowała na słupku. Do końca spotkania wynik nie uległ już zmianie i po bardzo wyrównanych 50 minutach zespół Rodziny Soprano pokonał Hetman FC 2:1. Dla gości to bardzo cenne punkty, które pozwalają jeszcze na walkę o tytuł najlepszej drużyny na tym poziomie rozgrywkowym. Zawodnicy gospodarzy zawiesili swoim rywalom wysoko poprzeczkę, ale pomimo dużego wysiłku nie zdołali wyszarpać nawet punktu.

5
11:00
( 1 : 12 )
6 : 18
Raport

     

Ostania drużyna 9 ligi FC Łazarski miała przed sobą nie lada wyzwanie. Mierzyli się bowiem z niepokonanym liderem – zespołem GLK. Od pierwszych fragmentów meczu zdecydowana przewaga GLK była widoczna gołym okiem. Goście na przestrzeni 3 minut mieli już dwubramkowe prowadzenie, a jedyny stracony gol w tym czasie tylko ich rozdrażnił. Zepchnięta pod własne pole karne drużyna FC Łazarski musiała co chwilę patrzeć jak jej bramkarz wyciąga piłkę z siatki. Do końca pierwszej połowy lider nie pozwolił rywalom na zagrożenie własnego pola karnego, a sam dopisał do swojego konta jeszcze dziesięć goli, prowadząc do przerwy 12:1. Druga część meczu również przyniosła dużą liczbę goli, lecz tym razem gospodarze zaprezentowali się z lepszej strony. Cała gra przeniosła się bliżej środka boiska, dzięki czemu ofensywne zapędy gospodarzy były łatwiejsze w realizacji. Jednakże każdy zdobyty gol przez Łazarskiego momentalnie był odrabiany i goście nie tracili swojej wysokiej przewagi. Dominacja GLK trwała do ostatniego gwizdka sędziego i wysoka wygrana stała się faktem. Goście pozostali na pozycji lidera z przewagą 7 punktów i z taką grą są coraz bliżej tytułu mistrzowskiego. Łazarski również utrzymał swoją pozycję w lidze, nie powiększając strat do opuszczenia „czerwonej” strefy. Jeśli jednak marzy im się utrzymanie, to muszą jak najszybciej brać się do roboty i punktować.

Reklama